Każdy może śpiewać?
Artykuły

Każdy może śpiewać?

Zobacz monitory studyjne w sklepie Muzyczny.pl

Każdy może śpiewać?

Czy jest ktoś, kto nie zadał tego pytania? Czy jest ktoś, kto śpiewając za Jerzym Stuhrem nie dodawał sobie otuchy powtarzając słynne zdanie „ale nie o to chodzi, jeśli po co?” Na tym zwykle kończy się znajomość piosenki i zaczyna się „lalalala”. Znamy ten scenariusz. A może spróbujesz poszukać odpowiedzi na to pytanie naprawdę?

Śpiew w kulturach tradycyjnych służył przede wszystkim do wyrażania emocji na forum społeczności, w której się żyło. Pełnił również funkcję użytkową. Czarni uwięzieni na plantacjach w południowej części Stanów Zjednoczonych śpiewali nie tylko po to, by wyrazić swój ból, ale także dlatego, że śpiewanie piosenek zrównoważyło ich oddech i zwiększyło ich sprawność fizyczną i produktywność. Podobnie było z pieśniami obrzędowymi w naszej kulturze, np. ścinanie siana, a także pieśniami roboczymi, np. podczas nawoływań pasterzy wypasających owce w górach.

Do naszych czasów przetrwało wiele piosenek, np. piosenki podróżników, których rytmiczność sprawia, że ​​chodzenie na dużą odległość nie stanowi problemu, bo oddech złapany między jedną frazą a drugą, spowalnia ją, wydłuża wydech i działa na utrzymanie spacerowicza w dobrym stanie. Śpiew ma niesamowite właściwości, które leczą fizyczne i psychiczne strony naszego życia. Zanim stał się formą estetyczną, sam śpiew, był tylko sposobem wyrażania siebie, jak ludzka mowa. Elementy takie jak pojawienie się opery, jej rozwój (oczywiście w kierunku coraz bardziej estetycznego brzmienia), a także pierwsze festiwale muzyczne i konkursy wokalne, które zaczęły się pojawiać po I wojnie światowej, znacząco wpłynęły na rozwój wokalistyki i jej przekształcenie z użytkowej. sztuka w sztukę wysoką. Jest to jednak miecz obosieczny.

Każdy może śpiewać?

Pojawienie się coraz to bardziej błyskotliwych śpiewaków stworzyło przepaść między tymi, którzy mają wielką kontrolę nad swoim instrumentem, a tymi, którzy po prostu go używają. Nie ma co ukrywać, że ci pierwsi swój geniusz zawdzięczają nie tylko predyspozycjom muzycznym (popularnie zwanym talentem), ale przede wszystkim długiej i systematycznej pracy (indywidualnie lub z nauczycielem). Druga grupa to śpiewający pod prysznicem, nucący przy codziennym zmywaniu naczyń lub aktywujący się wokalnie dopiero po spożyciu substancji relaksacyjnych. Do tej grupy należą także ludzie, których społeczeństwo pieszczotliwie nazywa tymi, których ucho nadepnął słoń. Paradoksalnie najbardziej pociąga ich śpiew. Czemu? Bo czują podskórnie, że chcą wyrazić coś, do czego potrzebują swojego głosu, ale ich występ nie jest pozytywnie odbierany przez otoczenie. Ta ostatnia to moja ulubiona grupa. Na co dzień pracuję jako nauczyciel śpiewu i emisji głosu i sprawia mi ogromną przyjemność praca z tymi, którzy są napiętnowani przez społeczeństwo jako ci, którzy na pewno nie potrafią śpiewać. Cóż, wierzę, że mogą. Każdy może. Różnica między pierwszą a drugą grupą polega na tym, że ci pierwsi wiedzą, jak poprawić, gdy coś nie działa, ci drudzy potrzebują pomocy. Ta pomoc nie polega na trenowaniu ucha i mozolnym powtarzaniu ćwiczeń wykonywanych przez pierwszą grupę. Problemem jest blokada, piętno narzucone w dzieciństwie lub młodości przez nauczyciela muzyki lub rodzica, który nie potrafił okazywać empatii dla słów „lepiej już nie śpiewaj”. Fizycznie objawia się w postaci płytkiego oddechu, guzka w gardle lub po prostu fałszerstwa. Ostatnia, ciekawa rzecz nie dzieje się poza świadomością fałszerza. Zapewne znasz ludzi wokół siebie, którzy zachęcani do śpiewania od razu ostrzegają „nieee, słoń nadepnął mi na ucho”. Jak również w przypadku tych, którym nie zależy na tym tak bardzo, ale jednocześnie mają świadomość, że „to nie są dźwięki”. Aby mogli słyszeć.

Słuchaj, śpiewać każdy może, ale nie każdy może być artystą. Poza tym przywołując tekst piosenki: „Czasami człowiek musi / udusić się inaczej”, pragnę przypomnieć, że śpiew jest nadal naturalną potrzebą wielu ludzi. Odmawianie sobie to jak odmawianie sobie krzyku, płaczu, śmiechu, szeptu. Myślę, że warto wybrać się w podróż, aby odnaleźć swój głos. To naprawdę niesamowita przygoda! Na koniec podam cytat z mojego ulubionego Sandmana:

„Podjęcie wspinaczki jest czasem błędem, ale nieudana próba zawsze jest błędem. (…) Jeśli zrezygnujesz ze wspinania, nie spadniesz, to prawda. Ale czy tak źle jest upaść? Klęska tak nie do zniesienia? “

Zapraszam Cię do przeżycia wspaniałej przygody z pomocą Twojego głosu. W kolejnych odcinkach opowiem Wam trochę o technikach, którymi warto się zainteresować, ludziach, których warto posłuchać oraz narzędziach, które mogą pomóc nam rozwinąć miłość do naszego głosu.

Dodaj komentarz